Obserwatorzy

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział I

Ostatni dzwonek tego roku wypłoszył uczniów VI a z klasy. Perspektywa wakacji odmalowała na twarzy Eweliny szeroki uśmiech. Dziewczynka spakowała książki do torby i w towarzystwie Kasi wyszła z klasy. Obie dziewczynki były bardzo podekscytowane nadchodzącymi wakacjami.
-Gdzie jedziesz? -spytała Ewelina.
-do Włoch. Moja ciocia na małą posiadłość nad morzem Śródziemnym i zaprosiła mnie tam na wakacje. -Odpowiedziała Kasia.
-Więc pewnie już się nie możesz się doczekać, będziesz mieć super wakacje! -odparła z uśmiechem Ewelina.
A ty gdzie jedziesz zaciekawiona spytała kasia ewelina uśmiechnęła się pod nosem jadę do taty do australi rozładowana odpowiedziała ewelina na prawdę chciała upewnić się kasia no jasne że na prawdę odparła ewelina kasia nie mogła wierzyć w szczęście eveline pojechać na drugi koniec świata rozmowa rozkręciła się a kasia odprowadziła eveline pod drzwi jej domu tam koleżanki pożegnały się a ewelina zapukała do drzwi jej domu otworzyła jej śmiech niente mama
Te wakacje były dla niej prawdziwie szczegulne. Miała odbyć ekscytującą podróż na drógi koniec świata! Tata zaprosił ją na wakacje do Australii. Dodatkowo podróż samolotem miała odbyć całkowcie sama. Tata miał ją odebrać na lotnisku w Sydney, ponieważ mieszkał na stałe w Australii. Miała zamieszkać tam z nim w jego własnym domu przy ulicy George Street 13. Tata miał ją oprowadzić po Sydney, a od zawsze fascynowała się tym miastem. Już nie mogła się doczekać zobaczenia gmachu opery w Sydney i nurkowania w spienionych wodach oceanu wśród rafy koralowej! A może uda jej się namówić ojca do wspinaczki na górę Kościuszki? Na chwilę przerwała te rozmyślania i zapukała do drzwi swojego domu. Otworzyła jej uśmiechnięta mama i powiedziała, że dzwonił dziś do niej ojciec; opowiadał długo, że nie może doczekać się przyjazdu córki, i zapewniał, że na pewno będą to nie zapomniane wakacje. Ewelina z uśmiechem udała się do swojego pokoju, by wreszcie rozpocząć długo odwlekane pakowanie. Nacisneła klamkę i z trudem otwożyła zablokowane przez ciuchy drzwi. Trzeba przyznać, że czyściochem nie była. Na środku pokoju stała otwarta waliska z której wprost wysypywały się ciuchy, a w rogu obok szafy leżała wielka sterta ciuchów. Dziwnym trafem szafa była całkowicie pusta... Ewelina usiadła na swoim łóżku i zaczeła tępo wpatrywać się w przeciwległą ściane. Myślała co zabrać; jaką książkę; "Harrego Pottera" czy "Baśnie" Andersena? Legginsy czy spódnice? T-shirty czy sukienki? W głowie kłębiło jej się od pytań. Jak tam będzie? Czy wakacje żeczywiście okażą się takie wspaniałe? Jaka będzie pogoda? No przynajmniej na to ostatnie pytanie może znaleść odpowiedź, sprawdzi w internecie. Ewelina zasiadła do biurka i włączyła laptopa. Nawet nie zaszczyciła uwagą napisów typu "Windows" czy "Zapraszamy", a gdy tylko włączył się ekran startowy od razu nacisneła przycisk Google Chrome. Gdy strona się ładowała, ona patrzyła na swoją tapetę; było nią zdjęcie zrobione kilka lat temu przez jej mame kilka lat temu. Ona, Ewelina siedziała na kolanach taty i trzymała go za ręke, a tata patrzył na nią i uśmiechał się do niej. Wspomnienia powruciły do niej z prędkością błyskawicy. Mama zrobiła jej to zdjęcie w dniu jej 7 urodzin, a następnego dnia jej ojciec wyjechał w poszukiwaniu lepszej pracy do Australii. Wtedy to została w domu sama z mamą... Jednak gdy wyświetliła się strona Google Ewelina natychmiast o tym wszystkim zapomniała
***
Ewelina była już przygotowana i spakowana od kilku dni i ze zniecierpliwieniem wyczekiwała wyjazdu. Wreszcie 8 lipca nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Ewelina obudziła się już o 6 i sprawdziwszy czy zabrała wszystko, wsiadła do samochodu. Do bagażnika wsadziła walizkę, a pod nogami położyła podręczną torbę. Po godzinie jazdy wysiadła przed lotniskiem i z wzruszeniem pożegnawszy mamę weszła do wielkiego budynku lotniska. Tam zakupiła dawno zarezerwowane bilety okazała paszport i położyła walizkę na taśmie. Następnie udała się do sali odpraw. Niestety samolot miał półgodzinne opóźnienie i dopiero czekawszy do 9.30 mogło rozpocząć się wchodzenie do samolotu. Ewelina siedziała na krześle lotniskowym i nie zdając sobie sprawy obserwowała wysokiego faceta w czarnym garniturze i przyciemnianych okularach, który siedział na krześle na przeciw niej. Facet przeglądał grube czasopismo i od czasu do czasu spoglądał na zegarek na jego nadgarstku. Wyglądał na zniecierpliwionego, a jego twarz miała surowy wyraz. Obok niego siedziała ładna, młoda kobieta i długimi palcami stukała w klawiaturę komputera. Z rozmyślania wyrwał Ewelinę kobiecy głos z umieszonych na całym lotnisku głośników, obwieszczający, że samolot OK382, którym leciała Ewelina, startuje z Pasu A, a nie z pasu G. Dziewczynka udała się więc na drógi koniec sali odpraw i tam podeszła do miłej pani sprawdzającej paszporty i bilety. Następnie przeszła do kolejnej sali z której udała się już prosto na lotnisko. Tam udała się pod samolot i po przystawionych tam wcześniej schodkach wsiadła do samolotu. Sprawdziła bilet i usiadła na miejscu 17A. Szęście jej dopisało, gdyż okazało się, że jej miejsce jest obok okna. Pełna podniecenia, a jednak z lekką obawą oczekiwała na rozpoczęcie lotu. Tymczasem obok niej dosiadł się facet którego obserwowała wcześniej na lotnisku. Rozsiadł się wygodnie, a następnie wyciągną swój tablet i zaczą stukać w ekran. Z sufitu wysuneły się małe telewizorki, które wtórując kobiecemu głosowi zaczeły objaśniać w jaki sposób zapiąć kamizelkę ratunkową i gdzie są wyjścia awaryjne. Ewelina którą przemowa pani z głośników dość mocno przynudzała, zaczeła rozglądać się po samolocie. Na jednym z tylnych siedzeń, siedziała starsza pani i trzęsąc się ze strachu powtarzała każdą czynność z telewizorka, a ubraną miała na sobie kamizelkę ratunkową. Ewelina uśmiechneła się lekko, bo wiedziała, że lot samolotem jest właśnie żeczą, której najmniej się obawia. Po chwili głos umilkł i na ekranie pokazała się mapa na której kropkami zaznaczona była trasa podróży. Pod spodem pokazana była godzina wylotu i przylotu. Dziewczynką wstrząsneło to, że cały lot potrwa aż 14 godzin! Po chwili silniki uruchomiły się i samolot zaczą brać rozpęd. Ewelina z ciekawością wyglądała przez okno. W ustach miała miętową gumę, bo słyszała od mamy, że jeśli w czasie lotu żuję się gumę to uszy się nie zatkają. Samolot jechał coraz szybciej, aż wreszcie wzleciał w powietrze. W myślach Eweliny kołowała jedna myśl; "Zaczeło się!".

piątek, 15 marca 2013

Cytat dnia

Lekarstwem na nudę jest ciekawość, a na nią nie ma lekarstwa.
Ellen Parr

Dziękuje

Dziękuję wam bardzo!!! Blog ma 100 wyświetleń!
 Z tej okazji ogłaszam konkurs na najładniejszą suknie na bal.
Zgłaszać możecie się do 23 marca do godz. 23:59

Nagrody:

1 miejsce: 15 pozytywnych komentarzy, wejście, dodanie się do obserwatorów i skomentowanie bloga ,jeśli się go ma , i 20 razy ocenienie na 10.
 
2 miejsce : 8 pozytywnych komentarzy , wejście i skomentowanie bloga, i 15 razy ocenienie projektów na 10.
 
3 miejsce: 5 pozytywnych komentarzy , wejście i skomentowanie bloga , 10 razy ocenienie projektów na 10. 


Zapraszam bo warto!